Odkąd okazało się, że kawa to moja pasja i że chcę pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności związane z jej przygotowywaniem, wiele się zmieniło. Wszystko zaczęło się od momentu, w którym uświadomiony zostałem, czym jest kawa speciality (pisałem o tym niedawno). Bo kawa speciality oznacza jakość. Oznacza staranność nie tylko w parzeniu kawy, ale i przy doborze ziarna, a także w pracy z ludźmi. Jakiś czas temu Michał - współwłaściciel kawiarni Coffeece w Krakowie - powiedział mi takie mądre zdanie, że można sprzedawać ludziom kiepską kawę i dużo na niej zarabiać albo rozwijać się i robić kawę dobrze, ale zarabiać na niej nieco mniej.
Pytanie, co
daje Ci satysfakcję? Oni wybrali tę drugą drogę, postawili na jakość. Chcą się
rozwijać, by dawać ludziom dobry produkt i by robić to najlepiej jak się da.
Niestety nie wszyscy idą tą drogą.
Nie mówię, że każda kawiarnia ma sprzedawać kawę najwyższej jakości. Ale przecież można się postarać, by robić coś dobrze - nawet z produktem średniej jakości! Nie jest to przecież warunek konieczny.
Nie mówię, że każda kawiarnia ma sprzedawać kawę najwyższej jakości. Ale przecież można się postarać, by robić coś dobrze - nawet z produktem średniej jakości! Nie jest to przecież warunek konieczny.
Niestety.
Problem wielu
kawiarni to brak wyszkolenia personelu oraz często kiepski poziom wiedzy i
umiejętności właścicieli punktów gastronomicznych (nie tylko tych z kawą). W
wielu kawiarniach dominują napoje mleczne, są to wręcz desery – kawa z dużą
ilością mleka, słodkim syropem, bitą śmietaną i cholera1 wie czym jeszcze. Ja
nie mówię, że to jest złe (chociaż w sumie trochę tak myślę), bo wiele osób2 lubi takie
rzeczy, ale w ten sposób maskuje się kiepską kawę. No bo kto wyczuje, że kawa
jest kiepska albo że pracownik nie potrafi dobrze zaparzyć espresso, jeśli
wleje do niego pół litra mleka, syrop i bitą śmietanę? Tej kawy już się nawet nie da wyczuć3.
Na nieszczęście
takich kawiarni raz na jakiś czas trafi się taki upierdliwy klient jak ja.
Przyjdzie i z premedytacją nie tylko zamówi espresso, ale będzie przez cały
czas obserwował jak jest przygotowywane. Inspiracją do mojego wpisu była taka
właśnie wizyta w jednej z poznańskich kawiarni. Wiecie, to nie jest tak, że uważam się za jakiegoś eksperta, że wchodzę do kawiarni i ludzie mają się mnie bać, bo coś tam o kawie wiem. Ale kiedy już gdzieś idę, chcę mieć pewność, że ktoś wykazał minimum starania i zaangażowania ze swojej strony, by coś zrobić dobrze, bym chciał tam wrócić (i zostawić więcej pieniędzy). Okej, ale do sedna.
Pani zapytała
jaką kawę lubię, odpowiedziałem, że czarną. Zapytała czy z mlekiem czy bez.
Łukasz, który był wtedy ze mną, nie wytrzymał i wyszedł, a ja dzielnie zamówiłem espresso i, przeczuwając co się dalej wydarzy, obserwowałem panią przy pracy. Próbowałem się
dowiedzieć czegoś o kawie (nie wypytywałem! Chciałem takie minimum, blend czy singiel, na co mam się nastawić, minimum!). Pani nie mogła znaleźć opakowania, cały czas się
uśmiechając powiedziała, że nie może znaleźć, ale jest to mieszanka premium (ta wiedza mi wystarczyła). Za
customer service dałbym 3 - starała się. Kiedy espresso parzyło się 35s, byłem
pełen podziwu. Kiedy dolała do espresso wrzątku, zwątpiłem.
To był pierwszy
raz w życiu kiedy z pełną świadomością i premedytacją wystawiłem komuś
negatywną opinię. Nie dałbym jej
tylko dlatego, że kawa była premium. Ta pani nie potrafiła dobrze obsłużyć
ekspresu i zaparzyć poprawnego espresso. To jest podstawa każdej kawy, każdego
napoju mlecznego na bazie kawy. Niektórzy moi znajomi narzekają na ceny w
kawiarniach, do których ich zabieram - „jak latte może kosztować tyle a tyle, to
tylko kawa” i takie tam. Ale mimo, że są kawowymi ignorantami, udało mi się
wypaczyć ich mózgi na tyle, że już nie zadowalają się byle czym i sami widzą tę
różnicę. Widzą, że płacą trochę więcej, ale to, co dostają jest dobre - (w
większości przypadków) lepsze niż to co do tej pory mieli okazję pić. Bo ludzie o to dbają. Bo się starają, chcą się doszkalać, poprawiać umiejętności.
A tamtej pani ewidentnie zabrakło i umiejętności, i wiedzy. Były chęci, ale to trochę za mało.
A tamtej pani ewidentnie zabrakło i umiejętności, i wiedzy. Były chęci, ale to trochę za mało.
To naprawdę
nie jest takie trudne i nie kosztuje tak wiele, żeby nauczyć się prawidłowo
obsługiwać ekspres i przygotowywać dobre espresso. Reszta to kwestia chęci
rozwijania się i ćwiczenia. Jeżeli nie dbasz o jakość, jeżeli nie chcesz czegoś
robić dobrze, a Twoją jedyną motywacją są pieniądze, to robisz to źle. Nie
musisz mieć na młynku Geishy z Panamy, nie musi to być nawet kawa single
origin. To może być nawet kawa w stylu włoskim. Tylko do cholery, zrób tę kawę
dobrze!
Czy wymagam zbyt wiele? Czy jestem zbyt krytyczny? Proszę o Wasze opinie!
1 chyba powinnam mieć na drugie Cholera, a nie Konstancja!
2 ja, ja!
3 I O TO CHODZI.
Czy wymagam zbyt wiele? Czy jestem zbyt krytyczny? Proszę o Wasze opinie!
1 chyba powinnam mieć na drugie Cholera, a nie Konstancja!
2 ja, ja!
3 I O TO CHODZI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz